Od dawna kocham się w labradorytach, a jednocześnie rzadko używam ich w swojej biżuterii - zawsze boję się, że oprawa nie będzie dość dobra dla takiego kamienia (tylko spójrzcie na ten ogień!). Tym razem do ich wykorzystania zmobilizowało mnie wyzwanie w KK, w którym inspiracją jest piękne zdjęcie Mró:
Kolorystyka jest fantastyczna i od razu pomyślałam o wykorzystaniu zróżnicowania kolorów labradorytów (tylko w wersji czerwonej niestety nie występują ;), więc jako ciepłego akcentu użyłam łezki z intensywnie żółto-pomarańczowym ogniem).
I tak powstał Triple Fire :)
Prześliczny kamień przepięknie wyeksponowany :) Kolorystyka kamienia kojarzy się z tłem zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w wyzwaniu
Pozdrawiam
Bardzo dziękuję :)
UsuńTeż uwielbiam labradoryty, nawet mam w planach oplecenie jednego, ale jeszcze śmiałości mi brak ;) Wisior jest piękny, bardzo elegancki. Powodzenia w wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto się odważyć! Co prawda świetnie rozumiem takie rozterki, w dodatku wciąż mam w szufladzie swoją pierwszą pracę z labradorytem czekającą na litościwą rozbiórkę, ale praca z tym kamieniem poza stresem, czy oprawą nie odbierze mu się urody, jest też bardzo przyjemna :)
UsuńPiękny ognisty naszyjnik :) Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCudo! Czy mi się wydaje, czy te kamienie w każdym świetle wyglądają inaczej? :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :) Właśnie w tym tkwi urok labradorytów - w zależności od kąta padania światła ujawniają się różne "ognie". Kamienie z Triple Fire są dosyć jednolite, ale zdarzają się takie, w których np: pod jednym kątem labradoryt może być żółty, a pod innym już intensywnie niebieski. Miewają też dodatkowe "efekty" - paski albo okręgi (na własny użytek nazywam to "efektem muszli" ;) ). No i są oczywiście labradoryty, w których występuje kilka kolorów na raz, i tęczowe... Chyba dlatego rękodzielnicy tak lubią ten kamień, niby jeden minerał, a tyle różnych "odmian"
UsuńPiękny naszyjnik!! też kocham się w Labradorytach i mam ich kilka w pudełku. Czasem je wyciągam i zastanawiam się jak je ubrać i wtedy wydaje mi się że mogę ich piękno koralikami zagłuszyć i lądują w pudełku. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńOj, znam ten ból, strach że się kamień "zepsuje" nieodpowiednim oplotem. Ale warto próbować, zwłaszcza że z drugiej strony aż żal trzymać takie piękne kamienie w zamknięciu
Przepiękny wisior! Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!:))
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam :)
UsuńTak starannie obszyty, prezentuje sie rewelacyjnie,pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZapiera dech,fantastyczny wisior.Gratuluję zdolności :)
OdpowiedzUsuńUroczy ☺
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUwielbiam Twoje prace- cudo
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję :)
UsuńWow, ale Ci wyszedł genialny efekt :) jakby żywioły zamknięte w kamieniu, brakuje tylko wiatru :)
OdpowiedzUsuńPiękny wisior. Też kocham labradoryty.
OdpowiedzUsuń