czwartek, 31 marca 2016

Ogień zaklęty w kamień

Jakiś czas temu odważyłam się zacząć oprawiać labradoryty, których uzbierałam już całkiem sporą kolekcję. Oprawia się je bardzo przyjemnie, bo właściwie niczego nie potrzebują - same w sobie są tak urodziwe, że prosty oplot + taśma cyrkoniowa (moje małe zboczenie ;) ) w zupełności im wystarczą.
I tak powstało sześć wisiorów:
Nénar (w tym miejscu muszę się trochę poprodukować na temat niezwykłej urody tego laba, ma chyba wszystkie możliwe kolory łącznie z najrzadszym fioletowym, a "rysunek" kamienia przywodzi na myśl krajobraz jakiejś obcej planety)
Arda
Lahti
Honua
Nahele
i Sphère

wtorek, 8 marca 2016

W księżycową noc zimową...

Jak lubicie koralikować? W ciszy, przy muzyce, podczas oglądania telewizji, na łonie natury czy w jeszcze innych okolicznościach? Ja uwielbiam pracować nocami, koniecznie przy jakimś filmie bądź serialu (co z tego, że bardziej go słucham niż oglądam ;) ). Ostatnio postanowiłam w końcu obejrzeć "The Walking Dead" i jakoś w zupełnym kontraście (kto oglądał ten wie, że serial flakami stoi ;) ) zdecydowałam się na serię kolczyków z kryształami Swarovskiego. Ale jakich! Jest tak błyszcząco i "na bogato", że bardziej już się chyba nie da ;) 

Wykorzystałam zawieszki w kształcie księżyców i śnieżynek, a do nich xiriusy (jakoś do takich sztyftów podobają mi się bardziej niż rivoli).

A, no i kubas! Przedstawiam Wam nowego modela vel kombinowany ekspozytor na sztyfty ;)